Nawet niegroźne z pozoru ugryzienie czy zadrapanie przez zwierzaka, zwłaszcza dzikiego czy bezpańskiego, może się skończyć poważnymi kłopotami. Dlatego nie jest rozsądne zaczepianie "miłych kotków" czy "uroczych piesków", bo z medycznego punktu widzenia każde takie zwierzę może być chore na wściekliznę.

Znajdź placówki:
Lekarz rodzinny (POZ) na NFZ

W takich przypadkach trzeba działać szybko i zdecydowanie.

– Najlepiej od razu ugryzione miejsce przemyć dużą, naprawdę dużą ilością wody. To pomoże wypłukać jak najwięcej toksyn, które mogą znajdować się na ranie – radzi ordynator oddziału chorób zakaźnych w olsztyńskim Szpitalu Dziecięcym Anna Zdanowska-Ruskań. Po umyciu rany natychmiast należy zgłosić się do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego.

Częste przypadki ugryzień

Tylko na oddział w olsztyńskim szpitalu trafia rocznie ok. 150 dzieci ugryzionych przez dzikie lub nieznane zwierzęta, podobne statystyki olsztyński sanepid odnotowuje w przypadku osób dorosłych, co pokazuje, że sytuacje zbyt bliskiego kontaktu z obcymi zwierzętami wcale nie należą do rzadkości.

Zdanowska-Ruskań podkreśliła, by ludzie ugryzieni przez dzikiego psa, kota czy jeża absolutnie nie zwlekali z wizytą w SOR. Zgłoszenie do SOR jest konieczne, bo tylko one dysponują szczepionkami przeciwko wściekliźnie (gabinety lekarzy rodzinnych, czy pediatryczne przeważnie ich nie mają) oraz na tężec.

– Niestety, często ludzie trafiają do lekarzy 2-3 dni po ugryzieniu, gdy ręka lub noga jest spuchnięta, a rana podeszła ropą. Gdy pytamy: dlaczego tak późno - ludzie odpowiadają, że chcieli poczekać, bo mieli nadzieję, że rana sama zacznie się ładnie goić. Niektórzy uznają też, że skoro od lat nie notuje się wścieklizny, to i to zwierzę na pewno jej nie miało. To niedopuszczalne postawy – podkreśla lekarka.

Lekarz każdorazowo oceni, czy ranę należy zszyć, może się też zdarzyć, że przepisze antybiotyk, by przyspieszyć gojenie się ugryzień czy zadrapań. Nie jest bowiem tajemnicą, że rany, które powstały np. po ugryzieniu przez kota, goją się trudno.

infografika - wścieklizna

Gdy potrzebna jest szczepionka

Nie w każdym przypadku po ugryzieniu lekarz decyduje o podaniu szczepionki od wścieklizny. Rezygnuje się z tego, gdy pogryzło nas znane, szczepione zwierzę albo gdy wiadomo, że zwierzę to nie miało kontaktu z innymi, być może chorymi, zwierzętami.

– Ale gdy taką szczepionkę trzeba podać, nie trzeba panikować. To już nie są owiane złą sławą zastrzyki w brzuch. Dziś wściekliznę szczepimy w rękę. Jest to zupełnie bezbolesna szczepionka – zapewnia Anna Zdanowska–Ruskań.

Uciążliwy jest jedynie schemat przyjmowania szczepionki, ponieważ zastrzyki przyjmuje się w ciągu dwóch tygodni w kilkudniowych, nieregularnych odstępach. Nie we wszystkich miastach działają też poradnie chorób odzwierzęcych, w których się je podaje (ale podczas pierwszej wizyty na SOR lekarz powie, gdzie trzeba przyjąć kolejne dawki).

Podobnie jest ze szczepieniem od tężca – drugą dawkę szczepionki przyjmuje się po miesiącu, a trzecią – pół roku od podania pierwszej dawki.

Możesz ocenić ten artykuł: