Ubytek słuchu wywołany zbyt głośnym słuchaniem muzyki - to wada, która powstaje na własne życzenie. Najczęściej dotyka młodzieży, a szczególnie narażone są osoby słuchające głośnej muzyki często, długo i przez słuchawki.

Według specjalistów najbezpieczniej jest słuchać muzyki w wolnym polu czyli z głośników. Słuchanie przez słuchawki powoduje dodatkowe, znaczne wzmocnienie dźwięku, który dociera bezpośrednio do błony bębenkowej.

Groźna muzyka - głośna, słuchana długo i z bliska

Polskie Stowarzyszenie Protetyków Słuchu ostrzega, że maksymalna granica słyszalności dla ludzkiego ucha to 110-120 decybeli. Jeśli otaczające nas dźwięki są głośniejsze, osiągamy tzw. próg bólu i następuje uszkodzenie słuchu. Przekroczenie tej granicy o 30 decybeli uszkadza nasz słuch bezpowrotnie.

Nikt nie powinien być też narażony na hałas rzędu 110 decybeli dłużej niż 1 minutę i 29 sekund dziennie. Dla porównania średni poziom hałasu miejskiego w godzinach szczytu osiąga ponad 70 decybeli, podczas koncertu muzyki rockowej narażeni jesteśmy na hałas rzędu 100-105 decybeli, w dyskotece - 110-115 decybeli, a słuchawki nawet od małych odtwarzaczy i smartfonów mogą - według badań Komisji Europejskiej - generować poziom dźwięku rzędu 88-113 dB.

Dłuższe słuchanie tak głośnej muzyki może narażać na uszkodzenie słuchu. Według ankiety przeprowadzonej wśród tysiąca osób przez brytyjską organizację "Action on Hearing Loss" po nocy spędzonej w głośnym miejscu, np. na koncercie czy w klubie, dwie osoby na trzy skarżą się na szum w uszach.

Oprócz natężenia dźwięku kluczowe czynniki, mające wpływ na upośledzenie słuchu wskutek słuchania muzyki, to czas słuchania i bliskość źródła dźwięku.

Czas jest istotny, ponieważ im dłużej słuchamy, tym bardziej naprężamy mięśnie w uchu wewnętrznym. Dlatego - jak zaleca Stowarzyszenie Protetyków Słuchu - po głośnym koncercie czy wizycie w kinie powinniśmy pozwolić naszym uszom odpocząć w ciszy.

Dlaczego groźne są słuchawki?

Według amerykańskich badań słuchanie głośnej muzyki przez słuchawki przez ponad półtorej godziny dziennie może już uszkodzić słuch. Autor badań, audiolog ze Szpitala Dziecięcego w Bostonie, Brian Fligor twierdzi, że jeśli ktoś korzysta ze słuchawek incydentalnie nic, mu nie grozi.

– Mówię raczej o kimś, kto ustawia głośność na ponad 80 proc. i tak słucha przez 1,5 godziny codziennie, co miesiąc i przez kilka lat - wyjaśnia audiolog.

Specjaliści podzieleni są natomiast w ocenach, czy małe słuchawki wkładane bezpośrednio do uszu są groźniejsze od nausznych. Fligor, opierając się na wynikach innych amerykańskich badań, twierdzi, że nie ma różnicy.

Innego zdania jest protetyk słuchu, Katarzyna Ostrowska.

– Najgorsze są małe słuchawki wewnątrzuszne, ponieważ dźwięk jest emitowany na błonę ucha. Młodzi ludzie zapominają, że słuchając muzyki powinniśmy jednocześnie słyszeć otoczenie, a nie zagłuszać się. Lepiej korzystać ze słuchawek nausznych, które dostarczają mniej decybeli do ucha - uważa specjalistka.

Dr Henryk Kawalski ze Szpitala im. Mościckiego w Chorzowie uczula rodziców, by jeśli już kupują dzieciom przenośne urządzenie do słuchania muzyki, sprawdzili, jaki dźwięk emituje. Czy nie ma trzasków i pisków, zbyt głośnych dźwięków, czy muzyka słuchana w skali 9-10 nie jest za głośna. Jeśli tak, to należy bezwzględnie tego dziecku zakazać.

– Może się bowiem okazać, że po dwóch, trzech miesiącach słuchania tak głośnej muzyki dojdzie do utraty pewnej warstwy dźwiękowej u dziecka. Niestety, najczęściej jest to bezpowrotna utrata – przestrzega specjalista.

Możesz ocenić ten artykuł: