Żywienie podczas pobytu w szpitalu ma tak samo duże znaczenie jak odpowiednia terapia lekowa. Niestety, wielu chorych popełnia kardynalne błędy, które mogą pogorszyć stan ich zdrowia i przedłużyć rekonwalescencję.

W żywieniu kierujemy się wieloma stereotypami; jesteśmy np. przekonani, że rosół z kury każdego postawi na nogi. Nie zdajemy sobie sprawy, że dla chorego po zawale wszelkie tłuste potrawy są niebezpieczne i zamiast wzmocnić, mogą doprowadzić do kolejnego ataku serca.

Nie wszystko zdrowe co zdrowe

Wielu chorym szpitalne wyżywienie nie smakuje lub jest dla nich niewystarczające.

– Najczęstszy błąd polega na tym, że chorzy sami próbują się dokarmiać - mówi prof. Stanisław Klęk z Polskiego Towarzystwa Żywienia Pozajelitowego i Dojelitowego.

Najbliżsi w dobrej wierze przynoszą wówczas potrawy, po które pacjenci sięgają zwykle bez konsultacji z lekarzem.

Do szpitala często są np. przynoszone cytrusy, bo zawierają wiele witamin, szczególnie witaminę C, która - zgodnie z przekonaniem - ma zwiększać odporność organizmu. Tymczasem cytrusy niekorzystnie wpływają na żołądek i mogą zaburzać działanie niektórych leków. Poza tym owoce szybko się psują, a chorzy - żeby się nie zmarnowały - często zjadają ich ponad miarę, co może z kolei zaburzać wydzielanie insuliny.

Z rozwagą należy też sięgać po jogurty, które wcale nie są tak bardzo wartościowe odżywczo, jak się powszechnie sądzi. Powinny być raczej traktowane jako słodycze, gdyż wiele z nich zawiera spore ilości cukru.

Niekorzystne interakcje

Jeszcze bardziej ostrożnie należy pić soki owocowe. Przede wszystkim dlatego, że mogą one zawierać duże ilości cukru i kalorii. Ponadto soki jabłkowe, pomarańczowe i grapefruitowe nie powinny być używane do popijania lekarstw, gdyż wchodzą z nimi w niekorzystne interakcje. A jest to wśród chorych dość częsta praktyka.

Przykładowo sok grejpfrutowy do tego stopnia spowalnia metabolizm niektórych leków, że po zażyciu tylko jednej tabletki, efekt może być taki, jak po połknięciu pięciu czy nawet 10 pastylek. Wielu chorych nie jest tego świadomych, z kolei lekarze zwykle nie pytają pacjentów, czym popijają leki albo co jedzą.

Z kolei wafle i batoniki nie mają żadnych składników odżywczych. Dają jedynie złudne poczucie sytości i zniechęcają do jedzenia zalecanych pokarmów. Natomiast czekoladki poza "pustymi kaloriami" mogą zawierać alkohol, który nawet w małych ilościach jest zakazany podczas terapii. Prof. Kłęk ostrzega, że łączenie na przykład antybiotyków z alkoholem powoduje, że leki te są gorzej wchłaniane.

Samobójcza głodówka

Chorzy nie powinni się też głodzić. Tymczasem np. wśród pacjentów onkologicznych dość często panuje przekonanie, że raka dobrze jest zagłodzić, wtedy przestaje się rozwijać. Nic bardziej mylnego. Efekt takiego postępowania jest wręcz odwrotny – szanse na wyleczenie chorego maleją.

Głodówka powoduje osłabienie, a nawet wyniszczenie organizmu, a wtedy trudniej jest walczyć z chorobą, czasami trzeba nawet przerwać leczenie. Chory, który stracił 40 proc. masy ciała, nie nadaje się np. do chemioterapii. Niedożywieni pacjenci są też bardziej narażeni na powikłania – dłużej goją się u nich rany pooperacyjne.

Głodzić nie należy się też przed i po operacji. To nieprawda, że chory w przededniu zabiegu nie powinien nic jeść. Spożywanie posiłków należy wstrzymać dopiero sześć godzin przed zabiegiem, natomiast przyjmowanie płynów trzeba przerwać dwie godziny wcześniej. Natomiast już w pierwszej dobie po usunięciu np. fragmentu jelita grubego z powodu guza można włączyć pokarm i płyny.

Możesz ocenić ten artykuł: