Mazowiecki Szpital Wojewódzki Drewnica

Karola Rychlińskiego 1
Ząbki
Świadczenia specjalistyczne Kolejka Numer telefonu Inne ośrodki
Oddział dzienny psychiatryczny (ogólny) 1 dzień 22 419 72 46
Godziny otwarcia:
PN08:00-15:00
WTnieczynne
ŚRnieczynne
CZnieczynne
PT08:00-15:00
Oddział leczenia alkoholowych zespołów abstynencyjnych (detoksykacji) 1 dzień 22 419 72 46
Oddział psychiatryczny (ogólny) 1 dzień 22 419 72 46
Oddział psychiatryczny (ogólny) 1 dzień 22 419 72 46
Oddział psychiatryczny (ogólny) 1 dzień 22 419 72 46
Oddział psychiatryczny (ogólny) 1 dzień 22 419 72 46
Oddział psychogeriatryczny 1 dzień 22 419 72 46
Oddział rehabilitacji psychiatrycznej 1 dzień 22 419 72 46
Poradnia stomatologiczna
Stomatolog
159 dni 22 781 68 41
Godziny otwarcia:
PN08:00-14:00
WT12:00-18:00
ŚR12:00-18:00
CZ08:00-14:00
PT08:00-14:00
Zespół leczenia środowiskowego (domowego) 22 419 72 46
Godziny otwarcia:
PN08:00-15:00
WTnieczynne
ŚRnieczynne
CZnieczynne
PT08:00-15:00

Opinie o Mazowiecki Szpital Wojewódzki Drewnica

Dodaj opinię
3/5
Psychiatrzy wypisują, co chcą. Niekoniecznie zgodne z prawdą i stanem pacjenta.
Ale czasami dogadać się można.
1/5
Izba przyjść to dramat, jeden lekarz przyjmujący pacjenta ponad godzinę, jeśli jesteś trzeci to wejdziesz za 6 do 8 godzin, nawet personel karetek był mocno wkurzony i odpowiednio to komentował. Karetki mają pierwszeństwo, więc każdy element nią przywieziony będzie szybciej i lepiej potraktowany niż ten, który świadomie tej pomocy potrzebuje. Może ktoś się tym kiedyś zajmie
1/5
Przestrzegam was przed tym miejscem, mi chcieli tam wydłubać wzrok, przetrzymują tam ludzi zdrowych lub nadal zdrowych i liczy się u nich tylko kasa, jednemu z pacjentów prawie skręcili kark, jesteście ciągle tam podsłuchiwani przez niewiadomo kogo, pewne jest tylko to, że mają napaprane w głowie i tak od nich dostałem informację o chęci wydlubania im wzroku, wszystkie pozytywne opinie piszą albo pracownicy szpitala albo pacjenci że syndromem sztokholmskim którzy z niego cudem wyszli bo przetrzymują zdrowych bądź wyleczonych bez zgody niczyjej jak tylko lekarzy prowadzących, to miejsce to piekło, w budynku jest pomieszczenie przechowywania zwłok, pracują tam sadyści i mordercy!
1/5
Personel szpitala w Drewnicy jest zróżnicowany, żeby być obiektywnym. Pracują tam miłe pielęgniarki i salowe, ale są też pielęgniarze i pielęgniarki bez jakiejkolwiek empatii. Powiem kilka słów właśnie o tej mniej przyjemnej stronie.
Pomimo tego, że nie zachowywałem się agresywnie w formie tak czynnej, jak i słownej, nie miałem również myśli i prób samobójczych, zostałem zgarnięty przez karetkę, a wcześniej skuty kajdankami przez policję (głupi sam się zgodziłem na te kajdanki wierząc, że nikt mi nic złego nie zrobi). Policja swoją drogą, ale opiszę warunki dowozu nnie do szpitala.
Przywiązano mi nogi pasami, a na rękach wciąż miałem kajdanki. Zasłonięto mi usta i nos maseczką nasączoną jakimś środkiem, który najpewniej miał mnie uśpić, a oczy posmarowano gazikiem z czymś na bazie spirytusu lub innego alkoholu. Otwarcie oczu wiązało się z silnym pieczeniem, więc tylko raz to zrobiłem. Byłem bity po głowie, dostałem też silny cios z pięści w prawy bok (przypominam, że byłem całkowicie unieruchomiony, więc przemoc nie miała żadnego uzasadnienia). Oczywiście nie widziałem kto mi to zrobił.
Na oddziale trafiałem w pasy za różne "przewinienia". Raz np. pielęgniarz nakazał mi zejść z krzesła, gdy czytałem coś na tablicy zawieszonej na ścianie. Nie miałem wtedy okularów, które zostały mi odebrane kilkanaście (tak!) dni wcześniej podczas transportu karetką, a jestem krótkowidzem z silną wadą wzroku, więc stanie na krześle było jedynym sposobem żeby coś zobaczyć. Zignorowałem polecenie "pana" pielęgniarza, co mu się bardzo nie spodobało. Wezwał sanitariuszy i tak spędziłem noc w unieruchomieniu. Innym razem, chociaż może bardziej "uzasadnionym", w nocy szedłem po oddziale ze skręconym w "kocówę" ręcznikem. Gdy czuwający wtedy sanitariusz poczuł się zagrożony (wielkie i silne chłopisko), doszło między nami do szarpaniny. Do obezwładniania mnie dołączył drugi, a potem jeszcze trzech z innej części szpitala. W trakcie tej interwencji jeden z sanitariuszy wiercił mi pięścią prawy bok, co było niezwykle bolesne, szczególnie że nadal bok mnie bolał po uderzeniu w karetce. Usłyszałem też wtedy od pielęgniarki "poprawcie mu jeszcze w głowę", a od jednego z sanitaruszy "jesteś potrzebny jak drzazga w dupie".
W unieruchomieniu w pasach też nie było "kolorowo". Raz podczas wydawania mi posiłku sanitariusz wbił mi kciuk w dołek między uchem a żuchwą. Powiem że można się posikać z bólu. Miałem wtedy nogi i prawą rękę przypięte pasami. Wyzwałem pielęgniarza, więc drugi sanitarusz na dokładkę uderzył mnie pięścią w twarz i dociskając tą pięść jakiś czas złośliwie powiedział, że teraz nie będę już nic mówił.
Załatwianie potrzeb fizjologicznych w pasach zależało od kaprysów pielęgniarek, które przeważnie sprawę ignorowały i chcąc nie chcąc musiałem robić "pod siebie". Słaba opcja.
O przemocy fizycznej w karetce i doświadczanej od sanitariuszy informowałem regularnie lekarzy i pielęgniarki, z miernym skutkiem. Wpisywane miałem wtedy do karty "urojenia prześladowcze". Nadmienię tylko, że żądałem obdukcji po doświadczeniach w karetce po których miałem poobijane ciało, co oczywiście zostało zignorowane. Myślę że z wypisem czekali tak długo, aż wszystko się zagoi.
Bicie pacjentów nie jest tylko moim doświadczeniem. Jednemu staruszkowi w karetce wykręcano rękę, w której miał zainstalowane druty po urazie ortopedycznym.
Podsumowując, gorąco odradzam pobyt tam, chociaż byli pacjenci, którym leczenie w Drewnicy pomogło i chwalą sobie to miejsce. No cóż, ja do nich nie należę. Dodam tylko na koniec, że w życiu miałem doświadczenia ze szpitalami psychiatrycznymi, normalnymi, gdzie leczy się pacjenta, ale nigdy nie spotkałem się w nich z przemocą ze strony personelu. A - i przez cały pobyt w Drewnicy nawet przez chwilę nie przebiegła mi myśl o samobójstwie. Trzeba w życiu walczyć z przeciwnościami, a nie od życia uciekać. Trauma po tym szpitalu jednak została i ciągle wyświetlają mi się w głowie wspomnienia, jak w PTSD.
1/5
Skandaliczne łamanie procedur, nadużycia, brak parawanu w przeszklonym zabiegowym, zastrzyki w pośladki przy wszystkich pacjentach, haniebne traktowanie młodego personelu medycznego przez starszą ordynator oddziału piątego - groźby szantaże mobbingowanie młodych lekarzy stażystów w obecności pacjentów, poniżanie, chamstwo, farmakoterapia z ubiegłego stulecia, meble tylko dla szczupłych, posiłki podawane schłodzone , personel podjada pacjentom dania obiadowe i zamyka się nim wyda racje żywieniowe wybierając z garnków to co najlepsze, ordynatorka przy wszystkich pacjentach i całym personelu rozkazuje zbierać kiepy i sprzątać teren posesji z niedopałków papierosów w ramach zajęć terapeutycznych pacjentom i osobom prowadzącym zajęcia, sytuacje zagrażające, brak papieru toaletowego, agresywna i arogancka wobec młodszych lekarek ordynatorka przekraczająca granice - nie polecam, odradzam ten szpitalik - są inne, lepsze... z zasadami i godnymi warunkami.
2/5
Pisze opinię o IV oddziale. Odwiedzający i chorzy niepalący muszą wdychać opary dymu wydobywające się z palarni znajdującej się przy korytarzu przeznaczonym do odwiedzin. Totalne bierne palenie i to w szpitalu. Absolutnie unikać gdy pacjent nie jest alkoholikiem, narkomanem i jest w ciężkiej depresji. W innych przypadkach szpital dobry. Personel jak w więzieniu sprawnie pilnuje pacjentów i dba o podstawowe potrzeby, dobre jedzenie, spacery , siłownia, możliwość palenia bez ograniczeń. Warunki lokalowe dobre. Natomiast w przypadku pacjenta ciężko chorego - tragedia. Młodzi lekarze bez doświadczenia i empatii i źle dobrane leki. Psychoterapia to żart, człowiek w ciężkiej depresji, cierpiący nie chce rozmawiać i nie zgłosi swoich potrzeb, brak prawdziwego motywowania pacjenta do jakiekolwiek aktywności (obchód :" jak się pan czuje? , odp.: źle ", koniec obserwacji i rozmowy lub złapanie na korytarzu i to samo pytanie). Pacjent całkowicie przestał jeść i pić, gdyby nie rodzina nikt by tego nie zauważył. Przez pierwsze trzy dni nie połykał leków, także nikt nie zauważył. W dokumentacji opisy bez sensu i nie odpowiadające rzeczywistości, obserwacja sprowadza się do pilnowania aby nie popełnić samobójstwa. Jeden Pan z personelu pielęgniarskiego był agresywny i świetnie nadał by się ochrony ochrony nocnych lokali rozrywkowych.
1/5
Pisze te opinie jako były pacjent. To nie jest szpital psychiatryczny tylko przechowywania ludzi, 1 psycholog na około 50 pacjentów. Brak terapii. Ludzie świrują, ponieważ nie mają co robić. Problemem jest nawet chęć rozmowy z lekarzem. Pielęgniarki i pielegniarze mają problem z dzwonieniem do lekarza w celu zgłoszenia bólu głowy, ataku paniki czy niepokoju. Gdy nie chcę się im mierzyć ciśnienia pacjentom - wpisują je sami.
Ogólnie jeśli ktoś chce się zgłosić tu sam TO TEN SZPITAL NIECH OMIJA SZEROKIM LUKIEM. Nie pozdrawiam P. G.
5/5
Dzieki pobytowi w szpitalu przez miesiąc wyszłam jako inny człowiek Jestem zadowolona z opieki w tej placówce.Pielegniarki jedne fajne i miłe,drugie troche mniej( ale tak jest wszedzie).W tym szpitalu dostałam to czego mi trzeba było.Pani Moniką terapeutka wspaniała osobą, ciepła ,pomocna i serdeczna.Ps.pozdrawiam Pani Moniko.Cala reszta duzy +
1/5
Z przykrością muszę wyrazić swoją negatywną opinię na temat funkcjonowania oddziału dziennego w Drewnicy. Mimo nadziei na profesjonalną pomoc, moje doświadczenia z pobytu w tej placówce były rozczarowujące i pozostawiły we mnie poczucie braku realnego wsparcia.

Zacznę od kontaktu z lekarzem prowadzącym – ograniczył się on do jednej, bardzo krótkiej rozmowy (ok. 6 minut), która miała charakter wyłącznie formalny i nie wniosła nic do procesu leczenia. Nie było realnego zainteresowania ani potrzebami pacjenta, ani jego historią zdrowotną. Próby rozmowy o działaniu leków i zgłaszanie niepokojących objawów były ignorowane – odnoszę wrażenie, że decyzje medyczne zapadają schematycznie, bez uwzględnienia indywidualnej sytuacji chorego.

Terapia indywidualna pozostawia wiele do życzenia – ograniczała się do otrzymywania materiałów skopiowanych z internetu, i jakaś krótka rozmowa. Trudno nazwać to realnym wsparciem terapeutycznym.

Niepokojące są również praktyki w trakcie tzw. porannych społeczności. Zamiast skupić się na planie dnia lub refleksji nad poprzednim dniem, pacjenci są zobowiązani do dzielenia się szczegółami dotyczącymi swojego stanu zdrowia psychicznego na forum grupy. Uważam to za naruszenie prawa do intymności i bezpieczeństwa psychicznego – kwestie zdrowotne powinny być omawiane wyłącznie z lekarzem prowadzącym, a nie publicznie.

Wreszcie – zupełny brak zainteresowania historią pacjenta. Dostarczona dokumentacja medyczna sprzed lat, została potraktowana wybiórczo – ograniczono się do przepisania wcześniejszego rozpoznania bez próby zrozumienia przebiegu choroby ani obecnego kontekstu.
Z przykrością stwierdzam, że w moim odczuciu oddział ten nie spełnia podstawowych standardów opieki psychiatrycznej. Mam nadzieję, że niniejsza opinia przyczyni się do refleksji i realnych zmian w podejściu do pacjentów, którzy zgłaszają się po pomoc z autentyczną potrzebą zrozumienia i wsparcia.
Dodaj opinię

Adres:

Karola Rychlińskiego 1, Ząbki

Numer telefonu:

Numery telefonów znajdują się na liście świadczeń

Strona internetowa: