Adres:
Karola Rychlińskiego 1, Ząbki
Świadczenia specjalistyczne | Kolejka | Numer telefonu | Inne ośrodki | ||
---|---|---|---|---|---|
Oddział dzienny psychiatryczny (ogólny) | 1 dzień | 22 419 72 46 |
|
||
Godziny otwarcia:
PN08:00-15:00 WTnieczynne ŚRnieczynne CZnieczynne PT08:00-15:00 |
|||||
Oddział leczenia alkoholowych zespołów abstynencyjnych (detoksykacji) | 1 dzień | 22 419 72 46 | |||
Oddział psychiatryczny (ogólny) | 1 dzień | 22 419 72 46 | |||
Oddział psychiatryczny (ogólny) | 1 dzień | 22 419 72 46 | |||
Oddział psychiatryczny (ogólny) | 1 dzień | 22 419 72 46 | |||
Oddział psychiatryczny (ogólny) | 1 dzień | 22 419 72 46 | |||
Oddział psychogeriatryczny | 1 dzień | 22 419 72 46 | |||
Oddział rehabilitacji psychiatrycznej | 1 dzień | 22 419 72 46 | |||
Poradnia stomatologiczna
Stomatolog |
159 dni | 22 781 68 41 |
|
||
Godziny otwarcia:
PN08:00-14:00 WT12:00-18:00 ŚR12:00-18:00 CZ08:00-14:00 PT08:00-14:00 |
|||||
Zespół leczenia środowiskowego (domowego) | 22 419 72 46 |
|
|||
Godziny otwarcia:
PN08:00-15:00 WTnieczynne ŚRnieczynne CZnieczynne PT08:00-15:00 |
Ale czasami dogadać się można.
Pomimo tego, że nie zachowywałem się agresywnie w formie tak czynnej, jak i słownej, nie miałem również myśli i prób samobójczych, zostałem zgarnięty przez karetkę, a wcześniej skuty kajdankami przez policję (głupi sam się zgodziłem na te kajdanki wierząc, że nikt mi nic złego nie zrobi). Policja swoją drogą, ale opiszę warunki dowozu nnie do szpitala.
Przywiązano mi nogi pasami, a na rękach wciąż miałem kajdanki. Zasłonięto mi usta i nos maseczką nasączoną jakimś środkiem, który najpewniej miał mnie uśpić, a oczy posmarowano gazikiem z czymś na bazie spirytusu lub innego alkoholu. Otwarcie oczu wiązało się z silnym pieczeniem, więc tylko raz to zrobiłem. Byłem bity po głowie, dostałem też silny cios z pięści w prawy bok (przypominam, że byłem całkowicie unieruchomiony, więc przemoc nie miała żadnego uzasadnienia). Oczywiście nie widziałem kto mi to zrobił.
Na oddziale trafiałem w pasy za różne "przewinienia". Raz np. pielęgniarz nakazał mi zejść z krzesła, gdy czytałem coś na tablicy zawieszonej na ścianie. Nie miałem wtedy okularów, które zostały mi odebrane kilkanaście (tak!) dni wcześniej podczas transportu karetką, a jestem krótkowidzem z silną wadą wzroku, więc stanie na krześle było jedynym sposobem żeby coś zobaczyć. Zignorowałem polecenie "pana" pielęgniarza, co mu się bardzo nie spodobało. Wezwał sanitariuszy i tak spędziłem noc w unieruchomieniu. Innym razem, chociaż może bardziej "uzasadnionym", w nocy szedłem po oddziale ze skręconym w "kocówę" ręcznikem. Gdy czuwający wtedy sanitariusz poczuł się zagrożony (wielkie i silne chłopisko), doszło między nami do szarpaniny. Do obezwładniania mnie dołączył drugi, a potem jeszcze trzech z innej części szpitala. W trakcie tej interwencji jeden z sanitariuszy wiercił mi pięścią prawy bok, co było niezwykle bolesne, szczególnie że nadal bok mnie bolał po uderzeniu w karetce. Usłyszałem też wtedy od pielęgniarki "poprawcie mu jeszcze w głowę", a od jednego z sanitaruszy "jesteś potrzebny jak drzazga w dupie".
W unieruchomieniu w pasach też nie było "kolorowo". Raz podczas wydawania mi posiłku sanitariusz wbił mi kciuk w dołek między uchem a żuchwą. Powiem że można się posikać z bólu. Miałem wtedy nogi i prawą rękę przypięte pasami. Wyzwałem pielęgniarza, więc drugi sanitarusz na dokładkę uderzył mnie pięścią w twarz i dociskając tą pięść jakiś czas złośliwie powiedział, że teraz nie będę już nic mówił.
Załatwianie potrzeb fizjologicznych w pasach zależało od kaprysów pielęgniarek, które przeważnie sprawę ignorowały i chcąc nie chcąc musiałem robić "pod siebie". Słaba opcja.
O przemocy fizycznej w karetce i doświadczanej od sanitariuszy informowałem regularnie lekarzy i pielęgniarki, z miernym skutkiem. Wpisywane miałem wtedy do karty "urojenia prześladowcze". Nadmienię tylko, że żądałem obdukcji po doświadczeniach w karetce po których miałem poobijane ciało, co oczywiście zostało zignorowane. Myślę że z wypisem czekali tak długo, aż wszystko się zagoi.
Bicie pacjentów nie jest tylko moim doświadczeniem. Jednemu staruszkowi w karetce wykręcano rękę, w której miał zainstalowane druty po urazie ortopedycznym.
Podsumowując, gorąco odradzam pobyt tam, chociaż byli pacjenci, którym leczenie w Drewnicy pomogło i chwalą sobie to miejsce. No cóż, ja do nich nie należę. Dodam tylko na koniec, że w życiu miałem doświadczenia ze szpitalami psychiatrycznymi, normalnymi, gdzie leczy się pacjenta, ale nigdy nie spotkałem się w nich z przemocą ze strony personelu. A - i przez cały pobyt w Drewnicy nawet przez chwilę nie przebiegła mi myśl o samobójstwie. Trzeba w życiu walczyć z przeciwnościami, a nie od życia uciekać. Trauma po tym szpitalu jednak została i ciągle wyświetlają mi się w głowie wspomnienia, jak w PTSD.
Ogólnie jeśli ktoś chce się zgłosić tu sam TO TEN SZPITAL NIECH OMIJA SZEROKIM LUKIEM. Nie pozdrawiam P. G.
Zacznę od kontaktu z lekarzem prowadzącym – ograniczył się on do jednej, bardzo krótkiej rozmowy (ok. 6 minut), która miała charakter wyłącznie formalny i nie wniosła nic do procesu leczenia. Nie było realnego zainteresowania ani potrzebami pacjenta, ani jego historią zdrowotną. Próby rozmowy o działaniu leków i zgłaszanie niepokojących objawów były ignorowane – odnoszę wrażenie, że decyzje medyczne zapadają schematycznie, bez uwzględnienia indywidualnej sytuacji chorego.
Terapia indywidualna pozostawia wiele do życzenia – ograniczała się do otrzymywania materiałów skopiowanych z internetu, i jakaś krótka rozmowa. Trudno nazwać to realnym wsparciem terapeutycznym.
Niepokojące są również praktyki w trakcie tzw. porannych społeczności. Zamiast skupić się na planie dnia lub refleksji nad poprzednim dniem, pacjenci są zobowiązani do dzielenia się szczegółami dotyczącymi swojego stanu zdrowia psychicznego na forum grupy. Uważam to za naruszenie prawa do intymności i bezpieczeństwa psychicznego – kwestie zdrowotne powinny być omawiane wyłącznie z lekarzem prowadzącym, a nie publicznie.
Wreszcie – zupełny brak zainteresowania historią pacjenta. Dostarczona dokumentacja medyczna sprzed lat, została potraktowana wybiórczo – ograniczono się do przepisania wcześniejszego rozpoznania bez próby zrozumienia przebiegu choroby ani obecnego kontekstu.
Z przykrością stwierdzam, że w moim odczuciu oddział ten nie spełnia podstawowych standardów opieki psychiatrycznej. Mam nadzieję, że niniejsza opinia przyczyni się do refleksji i realnych zmian w podejściu do pacjentów, którzy zgłaszają się po pomoc z autentyczną potrzebą zrozumienia i wsparcia.