Violetta Barbara Hosiawa zdobyła tytuł lekarza. Jej numer prawa wykonywania zawodu (PWZ) to 8056563. Swoją obecną działalność leczniczą otworzyła dnia 16-10-2002, działalność ma numer NIP: 6370002968. Jej posiadana specjalizacja to położnictwo i ginekologia. Wg danych z dnia 07-05-2024 lekarka ma upoważnienie ZUS do przygotowania zaświadczeń lekarskich (np. zwolnień lekarskich).
Co jest dla mnie najważniejsze na wizycie ?
Poczucie, że lekarz mnie szanuje , że w tej chwili gdy jestem na wizycie w gabinecie jestem ważna dla niego jako pacjentka .
Że wysłucha mnie co mam do powiedzenia .
Nie musi mnie traktować jak dziecko z uśmiechem od ucha do ucha .
Bo lekarz też ma swoje problemy i swoje życie.
Wystarczy, że spojrzy na mnie życzliwie, będzie mówił spokojnym , łagodnym głosem .
I będzie kompetentny .
Postawi słuszną diagnozę , dobierze odpowiednie leki .
I jeśli jest to poważne schorzenie da racjonalną wizję przyszłości
I taka jest moja Pani Doktor Viola
Dzięki niej i jej trafnej diagnozie choroba uchwycona we wczesnym stadium
Jestem dozgonnie wdzięczna
👍🥰
Pretensjonalna i pozbawiona kultury osoba. Sytuacja została zgłoszona do dyrektora placówki.
Pani Hosiawa - nie zawsze Pani będzie tak piękna i młoda jak obecnie!
Widzę, że więcej osób ma podobne "wrażenia". Coś należałoby z tym zrobić - również zgłaszam sprawę do dyrekcji.
Szkoda, że nie poczytałam opinii przed wizytą.
Jestem zdrowa chciałam tylko wizyty kontrolnej. Co dopiero jak ktoś przyjdzie z problemami.
Było niesympatycznie opryskliwie.
Omijajcie ją szerokim łukiem.
Wyniosłość wyczuwalna od samego momentu wejścia do gabinetu. Byłam też w szoku jak pani dr zwraca się do pań z recepcji (chodziło o znalezienie wyników badań) - arogancko i wręcz chamsko (!) i to wszystko przy czekających pacjentach.
Teraz nie dziwi mnie dlaczego jest do niej tyle wolnych terminów.
Pani doktor stwierdziła, iż świetnym pomysłem będzie wyjście z gabinetu i pozostawienie drzwi OTWARTYCH na korytarz gdzie mogą przebywać inny pacjenci oraz personel, w momencie gdy leżałam PÓŁ NAGA na leżance.
Już nie wspominając o protekcjonalności ze strony Pani doktor, zachowywała się jak obrażone dziecko, które w ostateczności pomoże, bo rodzic kazał.
Przyszłam m.in. z infekcją. Pani doktor nawet nie zbadała ani nie spojrzała na problem, a musiała to robić Pani pielęgniarka i to ona zasugerowała leki. Nie chcę tu umniejszać Pani pielęgniarce, która była przemiłą kobietą i na pewno zna się na swojej pracy, jednak przyszłam do lekarza po radę i leki a nie do pielęgniarki. Tym bardziej, że Pani doktor wypisała receptę tak o, po czym tydzień później jednak dostaje nową z innymi lekami (po zakończeniu już leczenia), bo wyniki „cytologii” przyszły - cytologia przy infekcji nie wchodzi w grę nawet, więc nie wiem o czym Pani mówiła.
Co więcej, Pani doktor gdy już z wielką łaską pozwoliła zrobić badania, których również potrzebowałam, w odpowiedzi na ostrzeżenie Pani pielęgniarki, że pobieranie materiału może być nie przyjemne, co powiedziała Pani doktor? „Jak Pani chciała to może pocierpieć teraz”.
Osobiście uważam zachowanie Pani doktor za żałosne. Wstyd tak traktować ludzi. Wstyd. Brak empatii, brak kompetencji. Jeszcze raz wstyd.