Wiele osób obawia się zakażenia wirusem ebola podczas podróży, nawet wtedy gdy nie wybiera się do Afryki Zachodniej, gdzie w 2014 r. wybuchła wyjątkowo groźna epidemia. Nie ma jednak powodów do obaw, ryzyko zakażenia jest naprawdę niewielkie.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) przekonuje, że wywołujący gorączkę krwotoczną wirus ebola nie zagraża pasażerom podróżującym samolotem, na pokładzie którego znajduje się zakażona osoba. Ebola nie rozprzestrzenia się bowiem drogą kropelkową, tak jak grypa czy przeziębienia. W każdym razie, nie ma na to żadnych dowodów. A jest to najbardziej niebezpieczny sposób przenoszenia się drobnoustrojów, szczególnie w pomieszczeniach zamkniętych.
Groźne płyny ustrojowe
Nie trzeba nawet obawiać się podróży do Liberii, Gwinei oraz Sierra Leona, gdzie pojawiła się epidemia. WHO zapewnia na swej stronie internetowej, że małe jest ryzyko, że wybierające się tam osoby zakażą się wirusem ebola. Trzeba tylko przestrzegać kilku podstawowych zasad.
Wirusem tym można się zarazić jedynie poprzez bezpośredni kontakt z zakażoną osobą, głównie z jej krwią oraz z innymi płynami i wydzielinami jej organizmu, ponieważ w nich również może znajdować się ten zarazek. Obserwacje w Afryce wskazują, że zakażenie wirusem gorączki krwotocznej występuje jedynie lokalnie, nie jest ono przenoszone na większe odległości.
Do zakażenia ebolą najczęściej dochodzi wśród opiekujących się chorymi osób, które się z nimi bezpośrednio stykają i nie przestrzegają odpowiednich zabezpieczeń. Można się zarazić również po śmierci chorego, ponieważ wirus, który go zaatakował, potrafi zakażać jeszcze przez kilka kolejnych dni. Dlatego nie wolno dotykać zwłok zmarłego ani jego ubrań oraz innych dotykanych przez niego przedmiotów.
Podczas ostatniej epidemii pierwszą osobą, która przeniosła ebolę do Sierra Leona, był miejscowy szaman, który leczył zakażonych pacjentów zamieszkujących graniczące z tym krajem tereny Gwinei. Badając mutacje genetyczne tego drobnoustroju, stwierdzono, że podczas pogrzebu uzdrowiciela wirusem zaraziło się co najmniej 13 kobiet, które bezpośrednio stykały się z jego zwłokami. Wtedy właśnie epidemia zaczęła się rozprzestrzeniać.
Higiena najważniejsza
WHO zaleca, żeby pasażerowie linii lotniczych dbali o czystość rąk oraz unikali - na ile tylko jest to możliwe - bezpośredniego kontaktu z płynami ustrojowymi innych osób. Na lotniskach lepiej też unikać osób zdradzających objawy gorączki. W krajach dotkniętych epidemią specjalne służby wypatrują ludzi z tego rodzaju dolegliwościami. W razie podejrzenia sprawdza się, czy nie doszło u nich do zakażenia ebolą.
Nie należy się obawiać, że zarazimy się od osób jedynie pozornie zdrowych, które zostały zaatakowane przez wirusa, ale nie wykazują jeszcze żadnych objawów. W przeciwieństwie do grypy ludzie zainfekowani ebolą nie zarażają przed pojawieniem się symptomów gorączki krwotocznej, a kiedy one już wystąpią, ofiara zakażenia jest zwykle tak osłabiona, że nie jest już w stanie wybrać się w jakąkolwiek podróż.
Śmiertelność zakażenia nie jest aż tak duża, jak się początkowo obawiano. Twierdzono, że umiera aż 90 proc. zakażonych ebolą osób. Według WHO, podczas ostatniej epidemii dzięki zabiegom medycznym udaje się uratować 47 proc. chorych. Decydujące znaczenie ma jak najwcześniejsze podjęcie terapii, jak tylko pojawiają się pierwsze objawy infekcji.
Zobacz również: Jest test, który wykryje ebolę w mniej niż kwadrans.
Komentarze (0)