Wiele osób ma na rękach i nogach podskórne guzy; warto zwrócić na nie uwagę, bo może to być mięsak - groźny nowotwór tkanek miękkich i kości. Najbardziej niepokojące są te o średnicy powyżej 5 cm.

Ordynator oddziału onkologicznego w szpitalu dziecięcym w Olsztynie dr Wanda Badowska wyjaśnia, że są to guzy lite, które łatwo wyczuć podczas kąpieli. - Jeśli coś takiego wyczujemy, trzeba natychmiast pójść do lekarza – podkreśla specjalistka.

Chory z mięsakiem wymaga specjalnego leczenia, ponieważ jest to choroba rzadka, która na dodatek ma indywidualny przebieg. W zasadzie jest tyle odmian tej choroby, ilu jest chorych.

Gdzie się leczyć

Mięsaki mogą występować wszędzie: w mięśniach, tłuszczu, naczyniach krwionośnych, w nerwach obwodowych i w kościach. Chorują na nie zarówno dorośli jak i dzieci. Co roku guzy wykrywa się u około 1 tys. osób, w tym u prawie 80 dzieci.

Bardzo ważne jest szybkie wykrycie guza i podjęcia leczenie, ale równie ważny jest wybór właściwego ośrodka terapeutycznego.

– Skuteczność leczenia mięsaków jest duża, sięga 70-80 proc., pod warunkiem jednak, że chory trafi do odpowiedniego ośrodka - zapewnia konsultant krajowy w dziedzinie onkologii i hematologii dziecięcej prof. Jerzy Kowalczyk.

Z jego danych wynika, że w tzw. placówkach referencyjnych efekty terapii są średnio o 20 proc. lepsze niż w innych placówkach, które nie specjalizują się w leczeniu mięsaków. W przypadku dzieci różnica ta sięga nawet 40 proc.

Operacja "łupu-cupu"

Mięsak jest chorobą bardzo trudną do leczenia. Trzeba przede wszystkim przeprowadzić odpowiednią diagnostykę, szczególnie biopsję, oraz badania molekularne. Dopiero na podstawie uzyskanych wyników można wybrać optymalny wariant terapii.

Jak podkreśla kierownik kliniki nowotworów tkanek miękkich, kości i czerniaków z Centrum Onkologii w Warszawie prof. Piotr Rutkowski, nie należy operować chorego przed wykonaniem biopsji.

Dlaczego tak ważna jest biopsja przed operacją? Specjalista wyjaśnia, że mięsak jest niebolesnym guzkiem pod skórą, który jest otoczony tzw. pseudotorebką. Podczas zabiegu bardzo ważne jest, żeby usunąć całego guza wraz z pseudotorebką. Kiedy chirurg nie wie, że ma do czynienia z mięsakiem, zajmie się jedynie wycięciem zawartości guza, a pseudotorebkę pozostawi. Jeśli tak się stanie, dojdzie do wznowy i konieczna będzie kolejna operacja. Tylko szanse chorego na skuteczne leczenie będą już mniejsze.

– Przypadkowe, czyli bez uprzedniej biopsji, wycięcie mięsaka jest błędem, nazywamy to operacją "łupu-cupu" (whoop’s operation) – podkreśla prof. Rutkowski.

Nie trzeba okaleczać

Prof. Rutkowski jako przykład podaje Szwecję, gdzie u niemal wszystkich pacjentów przed operacją wykonuje się biopsję.

A jak jest w Polsce? Według prof. Rutkowskiego, w naszym kraju biopsji nie przeprowadza się aż u 40 proc. chorych. Pocieszające jest to, że jest lepiej niż w 1995 r., gdy bez biopsji było operowanych aż 80 proc. pacjentów z mięsakiem. Stąd też dawniej częste były nawroty choroby.

Właściwe leczenie sprawi, że operacja, której trzeba poddać pacjenta, nie będzie okaleczająca.

Prof. Rutkowski zapewnia, że większości chorym lekarze są w stanie uratować kończynę. Wśród dzieci z mięsakiem kości udaje się to nawet w 90 proc. przypadków.

Możesz ocenić ten artykuł: