Na świecie w ciągu ostatnich 35 lat liczba osób otyłych lub z nadwagą potroiła się. Ten trend nie ominął też Polski. Nie tylko dogoniliśmy zachodnią Europę, ale staliśmy się jednym z liderów w tej niechlubnej statystce. Wśród dorosłych Polaków aż 50% kobiet i 62% mężczyzn ma wagę powyżej normy. Lekarze ostrzegają, że jest to obecnie jedno z największych zagrożeń dla zdrowia publicznego w naszym kraju i na świecie.
Otyłość jest chorobą przewlekłą objawiającą się zbyt dużą akumulacją tkanki tłuszczowej w organizmie, większą niż 25% masy ciała dla mężczyzn i 30% masy ciała dla kobiet.
Dokładne wyznaczanie poziomu tkanki tłuszczowej jest skomplikowanym procesem, dlatego Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wprowadziła współczynnik BMI (Body Mass Index) pozwalający w prosty sposób określić prawidłową wagę ciała. Wyznacza się go poprzez podzielenie masy ciała podanej w kilogramach przez kwadrat wysokości podanej w metrach.
Prawidłową wagę charakteryzują BMI z przedziału 18,50 – 24,99. Wyższe wskazania oznaczają nadwagę (BMI z przedziału 25,00-29,99) i otyłość (BMI>30,0).
Co się stało, że jako społeczeństwo zaczęliśmy tak szybko tyć?
Badania pokazują, że w przypadku 95% osób dotkniętych otyłością przyczyną nie są inne choroby, a przekarmienie, czyli spożywanie większej ilości kalorii niż wynosi zapotrzebowanie organizmu. Jemy coraz więcej, a wysoce przetworzone produkty stanowią coraz większą część naszego pożywienia. Jednocześnie ruszamy się mniej, spalając mniej kalorii.Problemy z wagą dotyczą głównie dorosłych, ale stają się coraz powszechniejsze wśród najmłodszych. Już ok. 20% polskich dzieci przed 15 rokiem życia cierpi na nadwagę lub otyłość. To dwukrotnie więcej niż 30 lat temu.
Zbyt wysoka waga nie jest jedynie kwestią estetyczną i komfortu dnia codziennego. Jej zbyt wysoki poziom podnosi ryzyko wystąpienia wielu poważnych chorób. Są to nie tylko od lat kojarzące się z nadwagą cukrzyca typu II, nadciśnienie czy niewydolność serca, ale także mniej oczywiste takie jak: bezdech senny, udar mózgowy, żylaki, kamica pęcherzyka żółciowego i wiele nowotworów (m.in. sutka, macicy, prostaty, jelita grubego).
Na dodatek otyłość sieje spustoszenie nie tylko w ciele, ale i w psychice. Osoby otyłe często mają niską samoocenę i niski poziom samoakceptacji na skutek czego znacznie zwiększa się ryzyko depresji.
Jak walczyć z otyłością?
Przede wszystkim należy zapobiegać. Warto kontrolować swoją wagę i dostosowywać ilości przyjmowanych pokarmów i ruchu tak, by utrzymywać BMI w zdrowym przedziale. Gdy to się nie udaje trzeba sięgnąć po bardziej konkretne środki:- Dieta – Należy ograniczyć spożywanie tłuszczy i cukrów prostych, całkowicie wyeliminować alkohol oraz zachować ujemny bilans energetyczny. Optymalnym deficytem energetycznym jest 350-700 kcal/dziennie, co pozwala na chudnięcie 0,5-1,0 kg tygodniowo.
- Aktywność fizyczna - Jest to drugi obok diety filar odchudzania, każda dodatkowa porcja ruchu pozwala spalić więcej kalorii. Aktywność fizyczna pozwala utrzymać podstawową przemianę materii po odchudzaniu i zapobiega efektowi jo-jo
- Leki – Istnieją dwie podstawowe grupy leków do walki z otyłością. Działanie pierwszej z nich polega na obniżeniu możliwości organizmu do czerpania energii z tłuszczów zawartych w pożywieniu. Druga grupa farmaceutyków zwiększa termogenezę, czyli doprowadza do przyspieszenia tempa użytkowania zapasów energii zlokalizowanych w tkance tłuszczowej. Leczenie farmakologiczne stosuje się u pacjentów z BMI wynoszącym co najmniej 30.
- Zabiegi chirurgiczne – Należą do nich zmniejszenie żołądka, wprowadzenie do żołądka balonu (zmniejsza pojemność żołądka i powoduje uczucie sytości) czy też (jako działanie doraźne) liposukcja. Zabiegi chirurgiczne stosuje się u pacjentów z BMI powyżej 40.
- Wsparcie psychologiczne – Celem terapii jest podniesienie samooceny oraz identyfikacja i eliminacja przyczyn objadania.
Wszystko pięknie wygląda w teorii i w okresie jak się jest pod okiem dietetyka, potem dostaje się zalecenia typu "unikać produktu X, ograniczyć produkt Y do 200g tygodniowo itp.), i dziwnym sposobem waga wraca z nadwyżką w momencie np ograniczenia czy odstawienia tych herbatek czy innego badziewia, a dietetyk co najwyżej stwierdzi, że najwyraźniej zaleceń się pacjent nie trzymał. W zasadzie żadnej pomocy czy wsparcia po zakończonym etapie odchudzania nie ma. Ja mając przygodę z dietetykiem schudłam 20 kg i po zakończonym "sukcesem" procesie przytyłam 30 kg. Problemem jest to, że dietetycy nie ustawiają zbyt indywidualnie diety, tylko mają jakieś swoje przepisy czy coś i dają 10 osobom to samo bez względu na upodobania czy zapotrzebowanie danej osoby.
pozdrawiam serdecznie z Gdyni