W tegorocznym raporcie Euro Health Consumer Index (Europejski Konsumencki Indeks Zdrowia) Polska zajęła 32 miejsce pośród 35 krajów. Gorsze od nas były tylko Węgry, Rumunia i Albania. Do oceny służby zdrowia szwedzka firma Health Consumer Powerhouse używa 48 różnych wskaźników. Tylko w dziewięciu kategoriach wypadliśmy pozytywnie.

Najgorszą punktację otrzymaliśmy w kategorii wachlarza oferowanych świadczeń i dostępności do nich. Brano tu pod uwagę 8 wskaźników; 6 z nich wypadło negatywnie. Jedyny pozytywny wynik w tej kategorii to opieka dentystyczna dostępna w ramach ubezpieczenia zdrowotnego. Nie analizowano jednak jaki odsetek społeczeństwa udaje się do dentysty na NFZ, a jaki mimo wszystko wybiera prywatnych specjalistów. Nie dziwiłoby, gdyby bardziej szczegółowe badania podważyły i ten pozytyw.

Listy oczekujących i kolejki – zaskakujące wyniki

Dla większości Polaków pierwszym skojarzeniem z opieką medyczną są kuriozalnie długie kolejki. Wszyscy mają albo własne doświadczenie oczekiwania na wizytę u specjalisty przez kilka miesięcy, a nawet lat, albo doświadczenie kogoś bliskiego. Okazuje się jednak, że chociaż nasz wynik w tej kategorii jest zły, to nie jest gorszy niż w wielu innych, bardziej rozwiniętych krajach. Nasz wynik jest dokładnie taki sam jak Norwegii, która znalazła się w pierwszej trójce w rankingu EHCI. Z kolei w porównaniu do Szwecji czy Wielkiej Brytanii wypadamy nawet lepiej. Trzeba jednak pamiętać, że w raporcie brano pod uwagę tylko niektóre świadczenia lekarskie oraz możliwość udania się do specjalisty bez skierowania. Czy oznacza to więc, że w Norwegii czekalibyśmy na wizytę tyle samo, co u siebie? Do lekarza rodzinnego dostalibyśmy się nawet szybciej, do specjalisty – niekoniecznie. Z raportu Health Consumer Powerhouse wynika, że Polska ma prawie najmniejszą liczbę lekarzy (gorzej jest tylko w Albanii) na 100 000 osób. Okazuje się też, że system skierowań do specjalistów wcale nie zwiększa efektywności i nie zmniejsza kolejek przed gabinetami.

Dwa nowe wskaźniki – znaki czasu

W tym roku autorzy raportu postanowili zmodyfikować dwa wskaźniki, aby dokładniej przyjrzeć się zagadnieniu zdrowia psychicznego. Analizie poddano odsetek samobójstw oraz czas oczekiwania na pierwszą wizytę u psychiatry dziecięcego. Zmiana tych wskaźników stała się przyczyną detronizacji Holandii w rankingu po raz pierwszy od dekady. Okazuje się bowiem, że liczba samobójstw w tym kraju rośnie, mimo świetnej służby zdrowia. Może to wynikać z faktu, że czas oczekiwania na wizytę u specjalisty jest relatywnie długi. Podobnych problemów nie mają pozostałe dwa kraje z podium. Może więc problem wzrastającej liczby samobójstw w Holandii wynika z innych problemów, charakterystycznych dla tego kraju? A jak na tym polu wypada Polska? Według badaczy – średnio. Realia są jednak inne. Obecnie psychiatria dziecięca jest w kryzysie: brakuje specjalistów oraz poradni, natomiast przybywa nieletnich potrzebujących opieki psychiatrycznej.

Jakieś pozytywy?

Nasz tegoroczny wynik to 585 z 1000 możliwych punktów. Zwycięzca rankingu, Szwajcaria, otrzymała 893 punkty. Na drugim miejscu uplasowała się Holandia z wynikiem 883 punktów. Podium zamyka Norwegia z 857 punktami. Wskaźniki do oceny służby zdrowia zostały zgrupowane w sześciu kategoriach: prawa pacjenta i dostęp do informacji, dostęp do leczenia (znienawidzone kolejki), wyniki leczenia, wachlarz oferowanych świadczeń, profilaktyka, użycie leków. Polska nieźle wypada w dwóch kategoriach: profilaktyce i wynikach leczenia. Nieźle nie oznacza jednak dobrze.

Jeśli chodzi o profilaktykę, pozytywnie oceniono nasz poziom usportowienia, a także liczbę wykonanych szczepień. Wygląda więc na to, że coraz szumniej opisywany ruch antyszczepionkowy nie miał jeszcze w ubiegłym roku realnego wpływu. Warto będzie obserwować ten wskaźnik w przyszłości, szczególnie że te wyniki są opracowane na podstawie danych sprzed kilku lat.

Spośród wszystkich wskaźników dotyczących wyników leczenia tylko jeden jest jednoznacznie negatywny: przeżywalność pacjentów z nowotworami. Wszystkie pozostałe wypadły średnio lub wyniki są nieznane albo niemożliwe do ustalenia. Chodzi tu głównie o wskaźnik aborcji; w Polsce możliwość dokonania aborcji jest prawnie bardzo ograniczona, w związku z czym wyników do raportu nie da się ustalić. Średni wynik w tej kategorii powinien być jednak niepokojący – skuteczność leczenia to przecież sprawa podstawowa.

W porównaniu do zeszłego roku Polska wypadła gorzej; w 2017 roku zajmowaliśmy 29 miejsce. Trzeba jednak przyznać, że bywało już gorzej, ponieważ w 2015 roku byliśmy na miejscu przedostatnim – 34. Nie napawa optymizmem fakt, że wciąż oscylujemy w ostatniej dziesiątce rankingu. Świadczy to przede wszystkim o tym, że polska służba zdrowia rozwija się gorzej niż w pozostałych krajach europejskich. Mając to na uwadze, nie cieszy już tak bardzo podstawowa refleksja analityków o wciąż rozwijającej się opiece zdrowotnej w Europie.

Ogólne wnioski są przygnębiające. Polska od lat boryka się z tymi samymi problemami i wydaje się, że niewiele podejmuje się działań, aby je rozwiązać. Z rankingu EHCI wynika, że w Polsce "opłaca się" jedynie przeziębić. W innym przypadku będziemy zmuszeni czekać bardzo długo na niewielki wachlarz świadczeń, a wyniki leczenia i tak mogą być marne.

Naturalnie nasuwa się pytanie: dlaczego Polska zajmuje tak niską pozycję w rankingu? Autorzy raportu zaznaczają, że edukacja lekarzy jest na dobrym poziomie. Naszą wizytówką w Europie jest kardiologia: nie brakuje tu dobrych specjalistów oraz infrastruktury. Sugeruje się więc przyczyny polityczne. HCP zwraca uwagę, że polscy politycy zdecydowanie więcej energii poświęcają na umacnianie swojej władzy niż na rozwiązywanie autentycznych problemów społeczeństwa. Trudno się z taką obserwacją nie zgodzić.

Joanna Raflesz

Źródła

Możesz ocenić ten artykuł: